poniedziałek, 10 lipca 2017

Autoportret

Dziwna dziewczyna.
Gdy spojrzysz jej w oczy, wydaje się być gdzieś daleko, zagubiona w swoich myślach. Uśmiecha się tak, jakby patrzyła na świeżo upieczone ciasteczka, albo przeczytała właśnie zdanie swojej ulubionej książki. I ten uśmiech nie gaśnie, mimo tego, że wokół niej pada deszcz, a rano zapomniała zabrać ze sobą parasola. Ciężkie krople padają na błękitną koszulkę, spływają po grzywce, kapiąc na twarz, jednak ona nic sobie z tego nie robi. Stoi na przystanku pośród innych ludzi, trzymając siatkę zakupów, zupełnie zwyczajna, przeciętna. Element otoczenia. Kolejna sylwetka w tłumie.
Gdybyś zapytał, jak mija jej dzień, uśmiechnęłaby się trochę szerzej, mówiąc szczerze, że mogłoby być lepiej. Może jej oczy zaszkliłyby się delikatnie, jednak nikt by tego nie zauważył, w końcu wszyscy mokną od nagłego deszczu. Szybko ucięłaby rozmowę, w końcu boi się własnych słów. Uśmiechałaby się dalej, szczerze, pomimo tępego bólu w dolnej części pleców. W końcu kobiety z taką łatwością potrafią czuć wiele rzeczy na raz.
Dziwna dziewczyna. Pomimo tego, że nigdy nie była tak szczęśliwa, wciąż czuje niedosyt, jakby musiała robić jeszcze więcej, stać się kimś innym. Lepszym. Jakby to było możliwe, po prostu wstać pewnego dnia i pozbyć się całego tego niepokoju, łez, powodowanych najmniejszym drżeniem serca. Tylko wie, że gdyby wyzbyła się wrażliwości, nie dałaby sobie rady w tym nieczułym świecie. Tak, to naprawdę osobliwa dziewczyna. Jej największa wada jest jednocześnie ulubioną zaletą. Sama nie potrafi się zdecydować. 
Przywdzieje maskę sarkazmu, żeby ukryć to, co naprawdę odczuwa, bo pokazanie ludziom tej delikatnej strony siebie wiąże się z ryzykiem. Nie wszyscy przecież mają dobre intencje, dlatego lepiej się nie wychylać, myśli czasem, tylko po to, by kolejnego dnia upierać się na podążanie własną drogą. Jakby sama miotała się pomiędzy tym, o czym marzy, a tym, co powinna. Jakby nie mogła się jeszcze zdecydować, co świat z nią zrobi.  Albo co ona zrobi ze światem.
Dziwna dziewczyna. Równocześnie czuje podziw i nienawiść, myśląc o samej sobie. Zgorzkniałe słowa mieszają się w niej z zachwytem nad prostymi, codziennymi rzeczami. Jakby wiecznie była rozdarta gdzieś pomiędzy byciem dzieckiem, a staruszką. Jakby miała w sobie tyle różnych osobowości, a jednocześnie była harmonijną całością. Myśli ma poplątane nawet bardziej niż wyciągnięte z kieszeni słuchawki, których supeł zwisa gdzieś na szyi, nawet nie próbowała ich rozwiązać. Jednocześnie czuje się zagubiona, i myśli, że chyba nigdy nie była bardziej sobą. 
Dziwna dziewczyna. Codziennie widzę ją w lustrze, oglądam jej ciało, ramiona, które lepiej niż ja zna tylko jedna osoba, wzorki na tęczówce, zmieniające kolor w letnim słońcu. Patrzę na jej rozczochrane włosy, które tak uwielbiam, od kiedy stały się krótsze, widzę starannie malowane kreski na powiekach, brzoskwiniowy cień w cukierkowym odcieniu. Stojąc przed jej obrazem, czuję tak wiele ambiwalentnych uczuć, co jeszcze potęguje to uczucie zagubienia, jakiego doświadczam.
A później przeglądam się w innym lustrze, tym ulubionym. W oczach, które mnie kochają. I widzę, że ta dziewczyna wcale nie jest taka dziwna. Widzę, że jest piękna, rzeczywiście, trochę zagubiona, ale na dobrej drodze. Widzę, jak wiele może osiągnąć. I to, że wcale nie jest kolejną twarzą w anonimowym tłumie, jak często jej się wydaje. Że jest czyimś spokojem, uśmiechem, szczęściem.
Dziwna dziewczyna. Tylko czy w byciu niezwykłym jest coś złego? 
W jego oczach widzę, że nie.

Jeśli się wsłuchasz, Czytelniku, pośród tych głosów jest także mój. Wciąż nie mogę w to uwierzyć, ale wyszło coś pięknego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz