wtorek, 26 września 2017

Wszystkie kolory deszczu

Ktoś, gdzieś, szuka Cię w każdej osobie, jaką spotyka w życiu.
Budzi się rozmyślając o Twoich kącikach ust. O sposobie, w jaki przeciągasz się, wstając z łóżka. O Twoich pocałunkach,  które już niedługo będą doprowadzać go do szaleństwa. O tym, ile szczęścia będzie sprawiać mu słuchanie nocą Twojego oddechu, gdy śpisz obok.
Kolejne nieudane próby tylko sprawiają, że Twój obraz jest coraz wyraźniejszy. I już wie, że tylko Ty przywołasz ten spokój w sercu, zamiast nieustannie wzburzać złe emocje. Że będziesz jego ostoją, do której będzie chciał wracać. Że uzależni się od Twojego zapachu. Zapomni o jakiejkolwiek przeszłości, bo liczyć będziesz się tylko Ty. Piosenki o miłości będą przywołać w jego myślach Twoją twarz, chociaż sam będzie śmiał się z siebie, bo to takie banalne. Będzie zastanawiał się, czy to jest ta szansa, która zdarza się tylko kilka razy, ten moment, który zmienia całe życie, wywraca wszystko do góry nogami. A po jakimś czasie będzie już pewny, że to jest to, czego szukał.


Wstajesz rano, robisz kawę, czasem śniadanie (ale kto w dzisiejszych czasach ma czas na śniadanie?). Starasz się nie myśleć o przytłaczających obowiązkach, pracy, nauce, stresie, wszystkim tym, z czym na co dzień musi się borykać przeciętny młody dorosły. Masz nadzieję - choćby maleńką - że dziś może zdarzyć się coś, co wszystko zmieni. Że może spotykasz kogoś, kto pobudzi coś w Twoim sercu - w tej części, o której nawet nie wiedziałaś, ze istnieje.
I któregoś dnia to rzeczywiście się dzieje. Zupełnie przypadkiem, tak, że aż ciężko w to uwierzyć. Świat na chwilę przestaje istnieć, a później wygląda już zupełnie inaczej. Od razu czujecie się, jakbyście znali się od wielu lat. Otwierasz się,  jak przed nikim wcześniej. Później uświadamiasz sobie, jak bardzo jesteś zakochana. Nawet nie wiesz kiedy to się stało. Jakby to była najbardziej naturalna rzecz pod słońcem. Jakby te wszystkie obawy, które w sobie masz, nie miały sensu. I chociaż wracają, bo strachu nigdy nie da się kompletnie wyłączyć, to są jakieś mniejsze, bardziej bezsensowne, a w sercu jest tyle nadziei, że aż ciężko sobie z nią poradzić. Dla wielu z nas jest ona przecież czymś, co nie pojawia się na co dzień.

Is this the start of something wonderful and new?
Or one more dream that I cannot make true.
La La Land                                              

Stoi przed Tobą osoba, która jest spełnieniem wszystkich Twoich marzeń, która wypowiada na głos Twoje myśli, która sprawia, że tętno przyspiesza, a w brzuchu pojawiają się te przereklamowane, tandetne motylki. Brzmi jak bajka? Też tak myślałam. Ba, latami wyśmiewałam ludzi, którzy próbowali mi wmówić, że miłość tak wygląda. Byłam cyniczna i romantyczna na raz, nie mogąc się zdecydować, czy chcę wierzyć w istnienie Disney'owskiego księcia z bajki, czy uznać, że miłość nie przynosi ze sobą niczego poza cierpieniem. Wystarczył rok, żebym przekonała się, że chociaż żadna z tych skrajności nie jest prawdziwa, to istnieją uczucia, które mogą zmienić nas na zawsze.


Nauczył mnie, że miłość może być prosta. Delikatna, ale pełna emocji. Pokazał mi, że da się przeżyć rok bez kłótni, że da się rozmawiać, nawet o rzeczach najtrudniejszych. Chociaż czasem jeszcze się przed tym bronię. Sprawił, że zaczęłam marzyć o rzeczach, o których wcześniej nawet mi się nie śniło. Wierzyć w siebie i w to, że mogę wszystko, jeśli tylko chcę. Udowodnił, że będzie przy mnie nawet wtedy, gdy sama nie mam siły być po swojej stronie. I że nie odejdzie, gdy pojawią się problemy. Dał mi miejsce, do którego chcę wracać, gdzie czuję się jak w domu. Pozwolił mi rozwinąć skrzydła, zachęcał do tego, żebym nie porzucała pasji. Jest moim pierwszym i największym fanem, nawet, gdy to, co tworzę wydaje mi się śmieszne i bezsensowne. 
Myślałam, że coś takiego istnieje jedynie w książkach i filmach. Myślałam, że nie zasługuję, że mi się nie należy, że to nie dla mnie. I pojawił się znikąd, wywracając wszystko do góry nogami, udowadniając, jak błędne było moje przekonanie o samej sobie. Że mogę wszystko i jestem warta wszystkiego, tak po prostu. Że bycie niepoprawną marzycielką wcale nie musi być czymś złym. Że życie to coś więcej niż tylko kolejne porażki, wystarczy tylko inaczej na to wszystko spojrzeć.

Nie zadowalaj się bylejakością. Mnóstwo ludzi angażuje się w związki dlatego, że boją się samotności, a nie dlatego, że spotkali kogoś wyjątkowego. Trwamy w relacjach, które sprawiają nam ból, przekonani o tym, że to lepsze, niż bycie samemu. A prawda jest całkiem inna.
Czeka na Ciebie ktoś, dla kogo oszalejesz. Kto będzie patrzył na Ciebie tak, jakbyś była dziełem sztuki, czymś wyjątkowym i pięknym. Kto nie pozwoli Ci zasnąć w nocy. Dla kogo będziesz odliczać godziny do kolejnego spotkania, czekać z podekscytowaniem. Tracić oddech i mieć mętlik w głowie. Kto będzie uważał, że Twoje żarty są zabawne. Komu będziesz chciała opowiadać każdy, nawet najmniejszy szczegół swojego dnia. Kogo będziesz mogła słuchać godzinami. I on pokaże Ci część siebie, której jeszcze nie znałaś, bezinteresownie, bo będzie się cieszył, że może pomóc Ci się rozwijać. Dowiesz się, że jesteś zdolna do takiej miłości, o jakiej wcześniej czytałaś jedynie w powieściach.
Jeden dzień, jedno spotkanie, jeden człowiek, może zmienić nas tak, że sami nie poznajemy siebie z przeszłości. Może zaczarować świat tak, że nagle nabierze kolorów, nawet wtedy, gdy wokół wciąż pada jesienny deszcz. Dać poczucie bezpieczeństwa i wiarę w siebie. Uciszyć lęki.
Trzeba tylko uwierzyć, że to możliwe. Poczekać. 
Nie tracić czasu na osoby, które próbują nam udowodnić, że nasze myślenie to coś złego.
Pozwolić sobie na szczęście. 
I wtedy cały świat wygląda całkiem inaczej.